...to gówno miałem ochotę wyłączyć już w połowie. Adkins chyba grał tam za karę, niestety nawet on nie ratuje tego filmu, który jest po prostu tragicznie słaby. Wszystko w nim leży, nie wiem jak to się może komukolwiek podobać. Na mojej twarzy podczas oglądania nie raz zazdrościł grymas żenady i śmiech rezygnacji. NIe spodziewałem się hitów w stylu "The Man From Nowhere" alb "Equalizera", ale miałem nadzieję przynajmniej na coś w stylu "Recoil" albo "Falcon Rising", czyli coś przyzwoitego. Niestety to kupsko zepsuło mi noc. Nie wyśpię się, bo jest 1 w nocy, a ja jeszcze czuję wewnętrzną potrzebę obejrzeć coś dobrego dla rekompensaty...