Pomimo tego, że film całkiem miło się ogląda, to jednak jak dla mnie całkiem zniszczyli
wizerunek Zorro z 1957 roku (chodzi mi o serial). W filmie co prawda wyszedł bohater,
który nie jest idealny, ale zrobili z niego po prostu takiego typowego bohatera filmów akcji
ze smykałką do szpady. Wyglądał trochę jak menel (sorry, ale Banderas w długich,
niespiętych włosach na starość zaczyna tak wyglądać), zero charyzmy, null. Całkowite
przeciwieństwo serialowego Zorro, który zawsze wyglądał jak na szlachcica przystało, a
nie jakby wstał po 3 dniowej popijawie, który był charyzmatyczny, który wreszcie jest
prawdziwym bohaterem bez skazy ni zmazy.
Ogólnie rzecz biorąc, film jest niezły, ale nic poza tym. Bardziej to podchodzi pod taką
komedię sensacyjną, bo sporo zrobili tam wątków komediowych (troszkę na siłę, ale
cóż...). Nie odradzam obejrzenia, bo film nie jest tragiczny, ale jakiś wybitny też nie jest.
6/10 pasuje idealnie, może dałbym 7, ale patrzę na Zorro właśnie przez pryzmat tego
serialu z 1957 roku i stąd "tylko" 6.
A w ogóle to tylko ja kibicowałem Armandowi? ; DD
oj nie tylko ty xD
i ogólnie trafnie to wszystko podsumowałaś. Gdyby właśnie nie Rufus Sewell chyba nie dotrwałabym do końca filmu.
Już to dziś zresztą wypominałam, ale co mi tam, powtórzę xD pierwszy film był jednak lepszy, po fabule tego drugiego widać już wyraźne zmęczenie materiału i to nie tylko po wiecznie skacowanym protagoniście ;p ( ten cały wątek vide kryzys rodzinny/małżeński/wieku średniego?! to było kompletnie nietrafione xp eh )
zgadzam się w stu procentach, może i film się fajnie ogląda ale główny bohater powinien nazywać się Antonio i chodzić w czarnej zbroi z mieczem dwuręcznym, a nie przebierać się w pelerynę i bezcześcić legendę nazywając siebie zorro. Z resztą nie spodziewałem się ujrzeć serialowego zorra jak tylko zobaczyłem, że banderas gra główną rolę
http://www.youtube.com/watch?v=ISGLd-UYAnc
xd
Również się zgadzam z twoim zgadzaniem poprzednich zgadzań.
Film kiepski, nieudany, a byłem do niego pozytywnie nastawiony i podchodziłem bez żadnych uprzedzeń mimo, że znałem wcześniej krążące o nim opinie.
Nie wiem tylko dlaczego wzorcem jest dla ciebie serial z 1957 roku, a nie powieść Johnstona McCulleya czy chociażby wcześniejsze filmy o "Zorro" (było ich kilka i to niezłych). Polecam szczególnie "Znak Zorro" w reż. Roubena Mamouliana z 1940r.
Ponieważ wtedy miałem pierwszą styczność z tym bohaterem, poza tym jest to chyba najbardziej popularna odsłona.
Kazdy film o Zorro od siebie odbiega..
Serial byl zdecydowanie najlepszy ale tez odbiegal od pierwszej ekranizacji
Nawet na Wikipedii wyraźnie pisze: "Akcja rozgrywa się w roku włączenia Kalifornii do USA". Tak jest w przypadku filmu "Legenda Zorro". Akcja serialu działa się w Hiszpanii zapewne, ponieważ Kalifornia należała wcześniej do Hiszpanii.
Kurczę, faktycznie... Nie wiem czemu mi się to zawsze z Hiszpanią kojarzyło(i to kontynentalną...). Dziękuję za wyprowadzenie z błędu.
Może dlatego, że Zorro to po hiszpańsku "lis", więc jest to hiszpańskie słowo. A że Hiszpanie w XVI w. przybyli do Meksyku, to nic dziwnego, że kultura tych dwóch krajów (język, obyczaje, zachowania) jest nawet i dziś bardzo podobna. Zresztą nie istnieje język meksykański, tylko hiszpański. Mnie też Zorro zawsze kojarzył się z kontynentalną Hiszpanią, ale jak widać - tak nie jest.
Banderas i Hopkins to najgorsi odtwórcy Zorra. Hopkins nie pasował nawet na dojrzałego Zorra. A Banderasa wzięli bo to Hiszpan. W sumie to miał parę dobrych scen z Zeta Jones jak taniec, walka w jedynce. W tej części podobają mi się sceny z Tornado, ma kilka fajnych ekscytujących walk i pościgów. Jednak w tym Zorro nie widać nic z inteligencji i kultury jaka posiadał Diego. W dodatku Banderas głupio wygląda w masce. Uwielbiam wersję Disneya z 1957, oraz z 1990- to moja ulubiona. Tam Diego jest inteligentnym i kulturalnym człowiekiem. W dodatku Duncan Regehr jest wysportowanym i wysokim człowiekiem świetnie udawał uczonego i walecznego Diego. Miał charyzmę i dobrze wyglądał również w masce.